Po naszym poście na Instagramie o karmieniu piersią temat okazał się bardzo kontrowersyjny. Wiele osób postrzega go w bieli i czerni, a według mnie temat, a szczególnie karmienie noworodka u pierworódek ma bardzo wiele odcieni szarości.
Jestem mamą, która pierwsze dziecko karmiła piersią – było to ogromne wyzwanie. W pierwszych dniach walczyłam nie tylko ze słabościami natury jak brak pokarmu, delikatna skóra sutków, bolesne skurcze macicy, ale także z własną psychiką – poczuciem bezsilności, gdyż nie mogłam spełnić potrzeb głodnego, krzyczącego dziecka oraz z hormonalnie uwarunkowaną “huśtawką” nastrojów.
Przechowywanie pokarmu. Mama w XXI wieku.
Szał na karmienie noworodków mlekiem modyfikowanym przemija. W Niemczech lekarze i cały zespół opiekujący się matkami zaraz po porodzie, zostaje wysyłany na kilkudniowe szkolenia zgłębiając temat karmienia piersią. Szpitale po specjalnych audytach otrzymują certyfikaty „Oddziału przyjaznego dziecku”. W tych klinikach nie ma smoczków, nie ma butelek – jeśli dziecko nie radzi sobie ze ssaniem i traci za dużo na wadze, to karmione jest z „naparstka” odciągniętym uprzednio mlekiem. Zaraz po porodzie naturalnym jak i po cesarce (jeszcze w trakcie operacji) odbywa się pierwszy „bonding” – przyłożenie dziecka do piersi. Oczywiście wyjątek stanowią wcześniaki czy dzieci przebywające na intensywnej terapii.
Czytaj dalej „Przechowywanie pokarmu. Mama w XXI wieku.”